
Było ze staruszkiem trochę zachodu, nie powiem, ale opłacało się – uratowany!
Najtrudniejsze było dopasowanie siedziska z innego, jak się okazało, modelu, ale od czego ma się fantazję i niechęć do instrukcji 🙂






I … POBUJAŁ SIĘ, jako prezent do nowej właścicielki 😉

Pozdrawiam ciepło